Medytacja mindfulness – czym jest i jak ją praktykować?

Wszystko, co musisz wiedzieć o medytacji mindfulness
Reklama

Dzisiejsze czasy są trudne – zewsząd otacza nas stres i niekończące się bodźce, przez które nie da się na niczym skupić. Ludzie są przemęczeni, rozproszeni, odłączeni od siebie i swojego ciała. Jednym z rozwiązań tego problemu jest medytacja mindfulness, która jest nie tylko skuteczną techniką relaksacyjną, ale też, przynajmniej dla mnie, czymś więcej. Przygotowałam długi i rozbudowany artykuł, w którym wyjaśniam, czym jest mindfulness, jak działa i jak włączyć ją w swoje życie.

Czym jest medytacja mindfulness?

Mindfulness, czyli uważność, to praktyka polegająca na pełnym, świadomym byciu tu i teraz – z uwagą skierowaną na to, co dzieje się w danej chwili, bez oceniania i analizowania. To nie próba kontrolowania myśli, lecz ich obserwowania. Mindfulness nie polega na „wyłączaniu” umysłu, ale na włączaniu obecności. W jej trakcie uczymy się zauważać, co myślimy, czujemy, jak reaguje nasze ciało, a potem wracamy do tego, co najprostsze – oddechu, zmysłów, obecnej chwili.

Korzenie mindfulness sięgają starożytnych tradycji Wschodu – głównie buddyzmu Theravāda. W języku palijskim, z którego pochodzi wiele tekstów buddyjskich, termin „sati” odnosi się właśnie do uważnej obecności, ale także do pamięci i przytomności umysłu. Współcześnie mindfulness zyskał popularność m.in. dzięki Jonowi Kabat-Zinnowi, który stworzył program MBSR (Mindfulness-Based Stress Reduction), używany w szpitalach i klinikach jako skuteczna metoda redukcji stresu i poprawy jakości życia.

Mindfulness to nie religia i nie medytacja w tradycyjnym duchowym sensie. To forma treningu umysłu, która – przy odpowiednim podejściu – może, choć nie musi stać się codzienną praktyką niezależnie od światopoglądu. Nie wymaga specjalnej wiedzy ani odosobnienia w klasztorze. Wymaga za to regularności, cierpliwości i gotowości do bycia ze sobą w pełni – również wtedy, gdy jest to trudne.

Jaka jest historia mindfulness?

Praktyka uważności, zanim trafiła do współczesnych gabinetów terapeutycznych, przez wieki rozwijała się w klasztorach buddyjskich. W tradycji Theravāda mindfulness stanowi podstawę praktyki vipassany – medytacji wglądu, której celem jest głębokie zrozumienie natury umysłu i rzeczywistości. Mnisi praktykowali ją nie po to, by się „zrelaksować”, ale by uwolnić się od cierpienia. Rozpoznawali za jej pomocą prawdziwy charakter zjawisk: ich nietrwałość, niesatysfakcjonujący charakter i brak stałego „ja”. Obserwacja oddechu, ruchów ciała, emocji, a także subtelnych reakcji umysłu – wszystko to miało prowadzić do wyciszenia iluzji i rozwinięcia mądrości.

Reklama

W tej tradycji mindfulness to nie technika, lecz styl życia – całkowita obecność w każdym geście, kroku, myśli. Takie podejście uczyło głębokiej pokory wobec rzeczywistości i prowadziło do wewnętrznej wolności. Mimo że współczesna adaptacja uważności oderwała ją od kontekstu religijnego, esencja tej praktyki wciąż opiera się na tej samej zasadzie: obserwuj to, co jest – dokładnie takie, jakie jest.

Jak mindfulness trafiło na Zachód?

W latach 70. XX wieku Jon Kabat-Zinn, biolog i wykładowca Uniwersytetu Massachusetts, zauważył, że pacjenci cierpiący na przewlekły ból i stres potrzebują narzędzi, które pomogą im lepiej radzić sobie z cierpieniem. Po latach własnej praktyki medytacyjnej opracował ośmiotygodniowy program MBSR, w którym połączył tradycyjne techniki uważności z podejściem naukowym. To właśnie ten moment rozpoczął ekspansję mindfulness na Zachodzie.

Dziś uważność jest stosowana w psychoterapii, edukacji, biznesie i medycynie. Powstały programy MBCT wykorzystywane w leczeniu depresji nawracającej, i wiele innych, opartych na tym samym fundamencie: zatrzymaniu się i zauważeniu, co naprawdę dzieje się wokół nas, a także w nas samych. Co istotne – nie w oderwaniu od codziennego życia, ale właśnie w jego środku: w drodze do pracy, przy komputerze, w trudnych rozmowach.

Jak działa mindfulness?

Mindfulness wpływa bezpośrednio na działanie układu nerwowego. Regularna praktyka prowadzi do obniżenia poziomu kortyzolu – hormonu stresu – co przekłada się na mniejsze napięcie mięśniowe, lepszy sen i wyciszenie emocjonalne. Przejście z trybu „walki lub ucieczki” (czyli aktywacji współczulnego układu nerwowego) w tryb regeneracyjny aktywuje przywspółczulny układ nerwowy. To on odpowiada za poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Uważność pomaga rozpoznać, kiedy ciało zaczyna reagować stresem, zanim pojawi się panika czy wybuch gniewu.

W mózgu zachodzą równie konkretne zmiany. Badania neuroobrazowe pokazują, że u osób praktykujących mindfulness zwiększa się objętość istoty szarej w hipokampie – obszarze odpowiedzialnym za pamięć i uczenie się – a zmniejsza się aktywność ciała migdałowatego, które reaguje na zagrożenie. Równocześnie wzmacnia się połączenie między korą przedczołową a układem limbicznym, co pozwala lepiej regulować emocje. Te zmiany nie są abstrakcją – są mierzalne i występują już po kilku tygodniach regularnej praktyki. Utrzymują się w mózgu przez długi czas, nawet podczas przerw w stosowaniu mindfulness.

Mindfulness a zdrowie psychiczne

Pozytywny wpływ mindfulness na zdrowie psychiczne nie jest już tylko domeną intuicji i doświadczenia. Potwierdzają go liczne badania naukowe prowadzone na całym świecie. Praktyka uważności skutecznie obniża poziom lęku, pomaga w leczeniu depresji, wspiera terapię uzależnień i redukuje objawy PTSD. Programy oparte na mindfulness są obecnie rekomendowane przez organizacje prozdrowotne, w tym m.in. NHS w Wielkiej Brytanii oraz Światową Organizację drowia, jako skuteczne narzędzie zapobiegania nawrotom depresji.

Mindfulness nie zastępuje psychoterapii ani leków – ale jest jej uzupełnieniem. Jest to cenna praktyka, która uczy regulacji emocji, zwiększa odporność psychiczną i poprawia zdolność do bycia w kontakcie ze sobą i światem. Działa szczególnie dobrze przy regularnej, codziennej praktyce. Traktuj ją długoterminowo, jako sposób na poprawienie jakości swojego życia, a nie doraźne działanie w gorsze dni, bo tylko takie podejście przyniesie oczekiwane efekty.

Jak zacząć praktykować mindfulness?

Zanim usiądziesz do pierwszej medytacji, przygotuj przestrzeń, w której nic nie będzie cię rozpraszać. Nie musi to być osobny pokój ani specjalna poduszka – wystarczy ciche miejsce i kilka minut, w których nikt nie będzie Ci przeszkadzać. Ważne, żeby ciało czuło się stabilnie i bezpiecznie. Usiądź wygodnie, z wyprostowanymi plecami. Oczy możesz zamknąć lub pozostawić lekko przymknięte. Uważność zaczyna się już w tym momencie – gdy świadomie wybierasz, jak siedzisz i jak oddychasz.

Wielu początkujących oczekuje „ciszy w głowie” i rezygnuje, gdy ta nie przychodzi. To nieporozumienie. Celem medytacji mindfulness nie jest brak myśli, lecz zauważenie ich. Myśli się pojawią – bo taki jest umysł. Praktyka polega na tym, by zauważyć, że odpłynęłaś – i wrócić. I znowu. I jeszcze raz. To właśnie jest sedno: powrót do chwili obecnej, za każdym razem, kiedy się zgubisz.

Podstawowe techniki mindfulness

Najprostszą i najbardziej klasyczną formą praktyki mindfulness jest obserwacja oddechu. Skieruj uwagę na ruch wdechu i wydechu – nie próbuj go zmieniać, po prostu go śledź. Oddech staje się kotwicą, która pomaga Ci wracać do „tu i teraz”. Jeśli zauważysz myśl, ocenę, emocję – rozpoznaj ją, nazwij w myślach („myśl”, „planowanie”, „niepokój”) i wróć do oddechu. To nie błąd, to właśnie praktyka.

Innym podejściem jest skanowanie ciała – powolne przesuwanie uwagi przez poszczególne partie ciała, obserwując odczucia fizyczne bez potrzeby ich zmieniania. Możesz też medytować w ruchu, np. podczas chodzenia – skupiając się na każdym kroku, kontakcie stóp z podłożem, rytmie ciała. Każda z tych technik uczy tego samego: obecności.

Jak włączyć mindfulness do codziennego życia?

Nie trzeba codziennie siedzieć w medytacji przez godzinę, żeby rozwijać uważność. Wystarczy znaleźć krótkie momenty w ciągu dnia, w których zatrzymasz się i świadomie skierujesz uwagę na to, co robisz. W moim przypadku świetnie sprawdziło się wprowadzenie uważności do porannej rutyny – pijąc herbatę, nie sięgam po telefon, tylko naprawdę ją smakuję, a po chwili poświęcam 5 minut na medytację (oczywiście nie codziennie, a 4-5 razy w tygodniu). Takie mikromomenty zmieniają jakość dnia.

Największym wyzwaniem w codziennej praktyce jest nie zapominać. Dlatego warto tworzyć „kotwice uważności” – drobne przypomnienia w postaci przedmiotów, dźwięków czy rytuałów. Ja trzymam mały kamień w torebce – kiedy go dotykam, to znak, by na chwilę wrócić do oddechu. Choć przyznam się, że w ostatnich latach sięgam po niego raczej rzadko, a na pewno rzadziej, niż kiedyś, bo po prostu go nie potrzebuję do praktykowania mindfulness. Jednak mimo wszystko takie drobne rytuały utrzymują kontakt z tym, co najważniejsze – z obecnością.

Mindfulness a inne formy medytacji – czym się różnią?

Mindfulness różni się od innych form medytacji tym, że nie skupia się na transcendencji czy osiągnięciu stanu odmiennej świadomości. To nie medytacja z mantrą ani kontemplacja duchowa. Jej celem nie jest „osiągnięcie czegoś”, ale bycie świadomym tego, co jest – dokładnie tak, jak jest. To bardzo trzeźwe, przyziemne podejście, które w ogóle nie musi mieć żadnych religijnych lub mistycznych konotacji. Osobiście znam nawet ateistki, które praktykują mindfulness, choć w nic nie wierzą – robią to, bo praktyka ta dobrze na nie działa.

W tradycyjnych medytacjach – np. medytacji zen czy praktykach jogicznych – często dąży się do stanu wyciszenia, skupienia na jednym obiekcie lub odłączenia od zmysłów. W mindfulness nie unikamy doznań – wręcz przeciwnie. Włączamy wszystkie zmysły, otwieramy się na pełnię doświadczenia. Ciało, emocje, myśli – wszystko jest mile widziane, nic nie jest „złe” ani „nie na miejscu”. W moim przypadku to właśnie ta dostępność i brak duchowego elitaryzmu sprawiły, że mindfulness zostało ze mną na stałe, nawet jeśli w ostatnich latach nie medytuję codziennie, a tylko kilka razy w tygodniu. Nawet w takiej sytuacji uważam, że warto to robić!